- Chciałbym Cię o coś zapytać. - powiedział niepewnie, drapiąc się po głowie i w tym czasie odwracając wzrok. Akurat wtedy różowowłosy siedział z Lucy przy stole, w kuchni już nie do poznania. Wszystko wyglądało tak czysto, a on w końcu zjadł coś bardziej smaczniejszego niż ryby. Czyli przyrządzone przez Lucy kanapki. Wspominając o rybach, chłopak zazwyczaj je jadł przez to, że Happy tak bardzo je uwielbiał. Jemu dawał surowe ryby, a sobie podsmażał. Oczywiście przez swoje lenistwo robił to własnymi płomieniami, a to nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Po słowach Salamandra, blondynka trochę się zamyśliła, bo zastanawiała się co to by mogło być. Po chwili odpowiedziała:
- Co chcesz wiedzieć? - i ugryzła kawałek kanapki, patrząc się na chłopaka, który zjadł już ich cały talerz. Trochę uśmiechnęła się pod nosem stwierdzając, że ten 'smoczy zabójca' teraz wygląda jak mały chłopiec. Śmieszne było również, że jeszcze niedawno stwierdził, że Lucy ładnie wygląda w takim przebraniu mimo tego, że przecież miała na sobie ubrane chłopięce ciuchy. Jednak było to miłe z jego strony.
- Wiem, że trochę psuję humor, ale dlaczego mnie tak znienawidziłaś? Nie lubisz magów? - stwierdził i patrzył na Lucy uważnie. W końcu musiał o to spytać. Co tak naprawdę zrobił. Przez ten cały czas czuł się bardzo winny, ale coś tu nie grało. Musiał się przecież upewnić czy naprawdę blondynka była na niego wściekła przez to, że był magiem i jej tego nie powiedział.
- Co? To nie tak, naprawdę. Ja nie wiem czy ja lubię magów, bo dowiedziałam się o nich dopiero widząc Ciebie. Dla mnie to też zwykli ludzie, mimo tego, że magia to dla mnie szok. Ale byłam ślepa. Mój ojciec widocznie ukrywał to przede mną, wątpię żeby sam nie wiedział o istnieniu magii. Większość swojego czasu zawsze spędzałam w pałacu. Widać wcale nie miałam pojęcia co tak naprawdę dzieje się na świecie... - na chwilę przestała mówić, połykając ślinę. Nie wiedziała czy to słuszne powiedzieć Natsu, że Laxus tak ją wobec niego nastawił, ale postanowiła po prostu nie zdradzać imienia. Tymczasem Natsu wsłuchując się w historię Lucy, zdziwił się i słuchał dalej.
- No i...wracając do pytania...Kiedy znów gdzieś pobiegłeś, obok mnie usiadł pewien mężczyzna i opowiedział mi kilka rzeczy o Tobie. Dopiero co się poznaliśmy, więc uwierzyłam mu. Powiedział, że chcesz mnie w jakiś sposób oszukać i nie powinnam Ci nigdy zaufać. Ale teraz nie sądzę, żeby on miał rację. Po tym jak mnie uratowałeś i powiedziałeś mi, że te płomienie nie były zrobione specjalnie... - dokończyła i westchnęła, odwracając wzrok. Kiedy blondynce przypomniało się to wszystko, cały czas miała do tego wszystkiego wątpliwości, jednak zaufała już Dragneel'owi. Ten, słysząc jej odpowiedź na to najważniejsze pytanie, zdenerwował się i od razu spoważniał. Wstał z krzesła i położył pięść na stole.
- Co za frajer. Założę się, że to był Gray, nie musisz mi nic mówić. Sam dobrze wiem jaki to zimny drań. - powiedział z żądzą zemsty i przymrużył oczy. Blondynka zdziwiła się na jego postawę i zanim mogła cokolwiek powiedzieć, Dragneel ruszył już do wyjścia, a Lucy za nim.
- To nie Gray! - powiedziała głośniej, aby ten nie wychodził. Natsu odwrócił się z powrotem do Lucy i zmarszczył czoło, nadal zdenerwowany.
- Mówisz tak, bo to twój chłopak! - krzyknął po krótkim namyśle. Niestety zbyt krótkim,żeby uświadomić sobie, że to bardzo niemiłe z jego strony. Poniosło go, ale znał powód. Czuł się zazdrosny, lecz nie wiedział dlaczego. Lucy słysząc jego krzyk trochę się przestraszyła i spojrzała w dół ze smutną miną.
- To nie jest mój chłopak, ale to nie był on. - powiedziała cicho i poszła z powrotem do kuchni. Usiadła przy stole tak, żeby drzwi mieć za sobą. Nie chciała patrzeć na chłopaka. Westchnęła i położyła łokieć na stół, a na ręce oparła podbródek. Natsu zamurowało. Raczej nie wiedział jak się zachowywać przy dziewczynach. Uświadomił sobie, że jest po prostu idiotą. Wypuścił powietrze, zakłopotany tym, że nie wie co ma teraz powiedzieć. Po chwili wszedł do kuchni i stanął na przejściu, wpatrując się w te piękne blond włosy.
- Lucy...
Nie jest mi łatwo usłyszeć, że kiedy pobiegłem Ci po tą sukienkę, która tak Ci się podobała, jakiś drań mówił za moimi plecami, a przez to mi nie ufałaś. - powiedział już bardziej spokojny, jednak zaciskając pięść. Wtedy westchnął i spuścił głowę.
- Przepraszam. Poza tym, to nawet nie moja sprawa, czy Gray to twój chłopak czy nie. - dodał.
Lucy cały czas wsłuchiwała się w jego słowa i zmarszczyła czoło, cały czas siedząc plecami do niego. Czyli Natsu naprawdę chciał jej dać tą sukienkę. Wcale jej nie oszukiwał. To on przyszedł po nią do pałacu, nie zaatakował jej specjalnie, wziął ją do szpitala, a potem uratował ją przed pewną śmiercią kiedy została porwana. Przyszedł po nią. A teraz zaopiekował się nią, dał jej czyste ubrania. Kiedy dziewczyna sobie to wszystko uświadomiła, łzy zaczęły jej lecieć po policzkach, a twarz schowała w dłonie z niedowierzenia. Jak mogła być taka głupia? Mimo, że dzięki temu ratunkowi bardziej mu zaufała, to było nic w porównaniu do teraz.
- Lucy?... - powiedział Natsu, nie wiedząc co robić. Myślał, że teraz to on doprowadził ją do płaczu, kiedy usłyszał ten cichy szloch. Nim sie zorientował, blondynka szybko wstała z krzesła i podbiegła do niego, po czym przytuliła go mocno cała zapłakana. Zachwiał się lekko i rozszerzył oczy. Na jego twarzy pojawiły się rumieńce, a po chwili również ją przytulił.
- To ja przepraszam. Powinnam była Ci zaufać. - szepnęła blondynka.
***
- Jesteście wszyscy żałośni i bezużyteczni! Na nic mi się nie przydacie. Myśleliście, że po co chciałem strażników? Lucy nie miała stąd uciec. - mówił Sting, przymrużając oczy ze złości, po tym jak zebrał wszystkich strażników w jedno miejsce. Był zdenerwowany, że za pierwszym razem nie udało mu się z porwaniem. Musiał to wszystko od nowa zaplanować, ale przecież nie będzie to łatwe. Wiedział, że skoro już raz to zrobił, Lucy jak i ten dureń Natsu, będą bardziej czujni. Coś musiał zrobić. Miał to zrobić otwarcie, czy może znów wykorzystać okazję?
- Sting? - po chwili usłyszał kobiecy głos. Nie był to nikt inny jak Minerva, należąca do Sabertooth, czyli gildii Stinga. Tak, był tam mistrzem, a to mroczna gildia. Miał o wiele więcej przywilejów niż normalni członkowie gildii, jak było widać. Jeszcze zdenerwowany, spojrzał w stronę czarnowłosej kobiety.
- Czego tu chcesz? - powiedział i westchnął ciężko. Wszyscy strażnicy również spojrzeli w stronę kobiety.
- Myślę, że mam idealne rozwiązanie do Twojego problemu. Ale musisz pozwolić mi być mistrzynią gildii na czas Twojej nieobecności. - powiedziała z wrednym uśmiechem. Jej słowa zdziwiły blondyna, ale jeśli jest sposób na odzyskanie Lucy i aby miał ją tylko dla siebie, posłucha każdego pomysłu. Wtedy uniósł brwi, ciekaw co Minerva powie dalej.
- Mów dalej. - powiedział, podchodząc bliżej.
- Znam maga, który zmieni Twój wygląd na pewien czas. Pójdziesz do Fairy-Tail z inną historią i innym wyglądem, a gdy będzie okazja, porwiesz swoją ukochaną. Nikt nie będzie wiedział. Wtedy wypowiesz zaklęcie i zmienisz swój wygląd z powrotem jak już uciekniesz. Nie martw się, Makarov ma zbyt kruche serce, żeby nie przyjąć 'dobrego' chłopaka do swojej gildii. - zaśmiała się.
Chłopak po chwili namysłu, stwierdził, że to przecież niemożliwe.
- Nie sądzisz, że to jest jak pewna forma samobójstwa? - westchnął, już zrezygnowany. A przez chwilę miał jednak nadzieję, że ten plan mógłby się udać. Kobieta uśmiechnęła się cwanie i dodała:
- Nie lekceważ tej magii. Nawet Salamander Cię nie wyczuje. - powiedziała pewna siebie. Właśnie przez to przed chwilą Sting miał wątpliwości, ale skoro nikt się nie dowie...Plan był idealny. Kto by teraz wiedział, co się wtedy wydarzy?
_______________________
Jak ja się cieszę, że chociaż raz jestem zadowolona z rozdziału i toku wydarzeń. Po moich kilku ostatnich, myślałam że już nie będę miała pomysłów i że zniszczyłam to opowiadanie. Jednak mam nadzieję, że tak nie jest. Pomysły powróciły. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Postarałam się bardziej, choć nadal długość rozdziału to coś, nad czym muszę popracować. ;)
Kocham cię laska! Taka pikna scena z Natsiastym i Luce ^^ Rozpływam się. Znajdź może Stingowi dziewczynę. Jak na mój gust on potrzebuje troszkę miłości i kobiecej ręki <3 Jego już pewnie zmęczona xD
OdpowiedzUsuńWprowadzasz Minerve! Uwielbiam ją! Serio. Fajna jest... W sensie fajniejsza od Yukino xD
DAJ MI JESZCZE FRO I BĘDĘ HEPPY!
Kurna... Zapomniałam że trzymam shift... Wybacz xD
A teraz gomen za to że pisze koma tak późno...
Dłuższym rozdziałom mówię tak!
Pozdrawiam, wenki i pomysłów!
~Shiru
XD Myślę, że masz rację co do Stinga, on serio kogoś potrzebuje.
UsuńTylko tutaj potrzebuje Lucy.
No cóż. :c
W sumie to zdziwiłam się, że lubisz Minervę, bo ona raczej działa MinaNervy i jest strasznie wredna.
A Yukino w sumie niedawno poznałam w Fairy-Tail i wydaje się być bardzo miła. Wygląda tak jak Lisanna i ciągle mówi, że jest dla wszystkich pechem. Jestem ciekawa czy jakoś się to rozwinie, ale nie wyobrażam sobie, żeby była gorsza od Minervy :D
Rogue jak na razie się tu nie pojawił, więc nie mogę potwierdzić, że będzie Frosch T_T
Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze <33
Yukino nie jest zła tylko słaba, a Minervę gwarantuję że polubisz po sadze Tartaros'a ;D
UsuńNo no... Zapowiada się ciekawie. ^^ I ta scena z przytulasem <3 Kawaii!
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu dalszych odcinków FT drugiej serii polubisz Stinga. Nie jest tak wredny na jakiego wyszedł na początku ;) Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam
~Natsuki
Dość sporo ich ostatnio oglądam i rzeczywiście racja, ale również na początku był zły.
UsuńTrochę się zdziwiłam, że Rogue jako pierwszy mimo takiego 'mrocznego' wyglądu bardziej cenił przyjaźń niż Sting z płomieniami światła. (:
Dziękuję za komentarz :)
LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOVCIAM TOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No i te przytulaski!!!!! Ale...chce więcej NALU. I fajnie by bylo gdyy zeczywiscie Sting sobie kogoś znalazl... no ale to w koncu TWOJA decyzja...
OdpowiedzUsuńLucy24