Po bardzo długim spacerze, Lucy westchnęła lekko z wysiłku i na chwilę usiadła na pobliską ławkę, która w tamtym momencie wydawała się najwygodniejszą ławką na świecie. Nie tak wyobrażała sobie podróż do miasta, w którym nie za często udawało jej się przebywać. Nigdy wcześniej jednak nie musiała iść na piechotę. Ojciec nie pozwalał na to żeby wychodziła z pałacu, chyba że ze strażnikami i to dość rzadko. W końcu była księżniczką. Jednak chciała czuć się jak normalna dziewczyna. Miała zamiar pójść na zakupy żeby zrelaksować się trochę po tym jak w końcu udało jej się wymknąć z domu.
- Chociaż na chwilkę... - powiedziała sama do siebie i oparła się łokciem o kolano, patrząc co się dzieje dookoła. Uśmiechnęła się lekko, ponieważ była z siebie dumna. Znów udało jej się uciec, więc miała sporo czasu dopóki w pałacu zorientują się, że jej nie ma. Po kilku minutach zwróciła uwagę na sklep z ciuchami, który znajdował się po prawej stronie. Od razu wstała z ławki widząc piękną sukienkę na wystawie. Wydawało się, że blondynce nagle czas się zatrzymał, bo nie zwracała uwagi na nic innego niż sukienkę. Była nią tak zachwycona, że jak najszybciej chciała już dojść do sklepu i ją przymierzyć.
- Uważaj! - Lucy usłyszała tylko krzyk jakiegoś chłopaka i nie wiedziała co się dzieje. Po kilku sekundach czuła, że ktoś wziął ją na ręce i w mgnieniu oka znaleźli się na ziemi, już daleko, bo chłopak próbował jak najszybciej popchnąć ją z miejsca zdarzenia. Usłyszała tylko głośne krzyki ludzi. Cały czas na siłę próbowała trzymać oczy zamknięte z przerażenia i serce biło jej jak szalone. Jednak Lucy miała miękkie lądowanie.
- Ekhem.. - dziewczyna słysząc męski głos od razu otworzyła oczy i przeraziła się na widok sytuacji, w której się znajdowała. Leżała na chłopaku, który był przyciśnięty jej biustem. Lucy od razu zrobiła się czerwona jak burak i wstała.
- J-ja...to znaczy... - powiedziała Lucy. Nie wiedziała co ma powiedzieć w tak krępującym momencie. Nie zastanawiała się dłużej i nawet nie próbowała się przyjrzeć chłopakowi.
- Pa! - krzyknęła i uśmiechnęła się krępująco chcąc biec w stronę, z której przyszła, ale od razu zatrzymała się i stała jak kamień z przerażenia. Zobaczyła przed sobą płomienie, pełno ognia, który ciągle się rosprzestrzeniał.
- A-ale jak to możliwe? Przecież ja..tam stałam. - powiedziała z niedowierzaniem, już z cieńszym i cichszym głosem. Połknęła ślinę myśląc o tym, co by mogło się stać gdyby chłopak jej nie uratował. Odwróciła się i zobaczyła jak chłopak poprawia sobie koszulkę. Po chwili spojrzał na nią, ale ona od razu odwróciła wzrok, idąc jak najdalej od miejsca zdarzenia. Zauważyła, że ludzie dookoła ze strachu biegli w przeciwną stronę.
- No i jak ja teraz mu podziękuję.. - powiedziała w myślach. Po szybkiej chwili namysłu spojrzała na chłopaka ponownie i szybko do niego podbiegła.
- D-dziękuję! - uśmiechnęła się szeroko stojąc już przed różowowłosym. Ten zdziwił się na jej widok przed sobą i na jego twarzy pojawił się rumieniec. Przecież wiedział, że to przez niego blondynka prawie co nie wylądowała w szpitalu, jak nie gorsze. Na szczęście nie zranił nikogo. Złapał się ręką za szyję i uśmiechnął się skrępowany.
- Naprawdę nie ma za co. - odpowiedział już z pewnością siebie, uśmiechając się szeroko. Przy okazji przyjrzał się dziewczynie, która miała piękne, brązowe oczy i długie włosy związane w kucyk. Była ubrana w białą, krótką sukienkę, a na stopach miała białe sandały. Wyglądała naprawdę ładnie. W tym samym czasie Lucy także miała okazję przyjrzeć się, jak myślała, jej bohaterowi. Wyglądał trochę dziecinnie, miał różowe włosy i było widać jego mięśnie przez to, że ubrany był w czarną koszulkę bez ramiączek. Zauważyła również, że miał biały szalik w kratkę obwiązany wokół szyi. Miał na sobie również białe, dłuższe spodenki i trampki. Dopiero po około minucie zauważyli, że ciągle po prostu na siebie patrzą. Lucy zarumieniła się lekko i od razu się odezwała.
- Mam na imię Lucy. - uśmiechnęła się nieśmiale i podała rękę chłopakowi.
- Natsu - powiedział uśmiechając się szeroko, także podając jej rękę. Blondynka pomyślała, że musi się jakoś odwdzięczyć.
- A może mogłabym Ci wynagrodzić... - nie dokończyła zdania, bo Natsu od razu jej przerwał.
- Jedzenie! - powiedział, po czym zaburczało mu w brzuchu. Jego mina od razu zmieniła się ze szczęśliwej do skrępowanej i odwrócił na chwilę wzrok. Po chwili spojrzał jednak na Lucy ze zdziwieniem, bo ona śmiała się jak szalona.
- Gdybyś widział teraz swoją minę! Haha! - powiedziała dziewczyna, trzymając się za kolana, bo nie mogła wytrzymać ze śmiechu przez to, że chłopak wyglądał jak obrażone dziecko. Natsu uśmiechnął się, patrząc na Lucy.
- To co idziemy? - powiedziała blondynka już przestajac się śmiać, zadowolona z tego że przynajmniej może z kimś porozmawiać. Całkiem zapomniała o tym, że niedaleko nadal są płomienie.
- Pewnie! Tylko idź już tam, a mi daj chwilę... - szybko odpowiedział i popchnął ją dalej, tak żeby skręciła w inną ulicę i go nie widziała.
- Okej, okej. Już idę... - westchnęła niezadowolona i szła przed siebie.
Natsu nie chciał sprawić złego wrażenia i żeby blondynka dowiedziała się, że te płomienie były spowodowane przez niego. Kiedy upewnił się, że jest już daleko, wchłonął (a raczej zjadł) cały ogień z miejsca zdarzenia, co jak zwykle dało mu pełno sił. Był w końcu smoczym zabójcą.
Tymczasem, Lucy czekała na Natsu i westchnęła lekko, nie wiedząc gdzie on się podziewa. Za chwilę zobaczyła z dala różowe włosy i się uśmiechnęła.
- Sądziłam, że już nie wrócisz. - wytknęła język i uśmiechnęła się do Natsu, a ten także się uśmiechnął.
- To gdzie ten bar? Jestem strasznie głodny. - powiedział, po czym szli próbując poszukać jakiegoś baru z jedzeniem. Oboje nie wiedzieli o czym i jak mają rozmawiać, ale Natsu po kilku minutach krępującej ciszy postanowił zadać pytanie:
- Aż tak się zakochałaś? - powiedział wprost, jak zwykle nie myśląc nad swoimi słowami.
- C-co? Ty myślisz, że ja..w Tobie... - zarumieniła się i po chwili pokazała obrażoną minę, myśląc że Natsu próbuje ją podrywać. Natsu zdziwiony zaczął zastanawiać się nad swoimi słowami i dodał:
- To znaczy... - nie mógł dokończyć, bo Lucy go spoliczkowała i zaczęła iść przed siebie dość szybko, trzymając zaciśnięte pięści. Było widać, że chłopak ją uraził, bo widział, że jest wściekła.
- Na co tak patrzyłaś.... - dokończył mówiąc sam do siebie, bo zrozumiał już co dziewczyna mogła pomyśleć. Złapał się za policzek, który był cały czerwony. Nie chciał tak zostawić blondynki, bo nie to miał na myśli.
- Luce, poczekaj! - podbiegł do dziewczyny, która teraz przypominała demona. Miał wrażenie, że znów go spoliczkuje, więc oddalił się dwa kroki dalej.
- Jak mnie nazwałeś?! Mam na imię Lucy, ale co ty tam wiesz. - burknęła, nie patrząc na niego. Różowowłosy wiedząc, że znów zrobił coś złego wziął głęboki oddech i powiedział:
- Naprawdę nie chodziło mi o to, chciałem tylko spytać na co patrzyłaś. - zawstydzony tym, że musiał tłumaczyć się dziewczynie, westchnął lekko.
Lucy bardzo się zdziwiła, ale postanowiła uwierzyć jej 'bohaterowi'. Przypomniała sobie o sukience, którą tak bardzo chciała przymierzyć i kupić. Po chwili powiedziała:
- A, to. Po prostu na wystawie widziałam taką piękną, czerwoną sukienkę i bardzo chciałam ją przymierzyć...No wiesz, babskie zakupy i tak dalej.. - westchnęła lekko, bo nie wiedziała czy jeszcze będzie miała okazję ją kupić. Spojrzała w dół ze smutną miną. Natsu widząc, że było to ważne dla blondynki pomyślał chwilę i spoważniał. Zaraz po tym pojawił się u niego zadziorny uśmiech, taki jak u dziecka kiedy ma zaraz komuś zabrać lizaka. W mgnieniu oka biegnął w przeciwną stronę, krzycząc:
- Zaraz wrócę! - odwrócił się na chwilę do Lucy podczas biegu, uśmiechając się szeroko. Ona spojrzała na Natsu i nie wiedziała gdzie nagle pobiegł. Stała tak w miejscu przez krótką chwilę, widząc jak różowowłosy się oddala. Westchnęła i usiadła na pobliską ławkę. Było ich dość dużo w mieście.
- Ciągle gdzieś łazi. - powiedziała, po czym przewróciła oczami. Po chwili przypomniała sobie jak go spoliczkowała i miała poczucie winy.
- Chyba za mocno...pewnie bolało. - przez chwilę martwiła się o chłopaka, ale kiedy się zorientowała, od razu zmieniła tok myślenia.
- Trudno, należało mu się! - zacisnęła pięści z determinacją. Wciąż nie była pewna czy Natsu naprawdę chciał spytać o coś innego. Po chwili Lucy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
- Komu się należało? - powiedział tajemniczy mężczyzna.
_________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział zakończony! Jak się podobało? Nie był za krótki? Następnym razem będzie dłuższy. Postanowiłam, że dodam go już teraz, bo będzie jeszcze sporo czasu na zareklamowanie bloga (: Dajcie znać co sądzicie i zaobserwujcie, jeśli się spodobało. Dziękuję za czytanie :)
No no, początek całkiem niezły, ale to początek, więc mam nadzieje, że jakoś rozwiniesz tą akcję. Na razie nie będę oceniać, poczekam na kolejny rozdział i dopiero poleje się krew :P
OdpowiedzUsuńAle mała uwaga jeżeli się nie pogniewasz: daj przynajmniej dwa rozdziały na miesiąc, bo nie należę do osób zbyt cierpliwych, ale to ja :P
Przesyłam wenę i pozdrawiam :)
Nie wiem co się stało, ale nie pokazuje się mój komentarz :/ Może tylko ja tego nie widzę :/
OdpowiedzUsuńWięc w skrócie: Na początku nie będę oceniać, czekam na rozwój wydarzeń, a także na częste rozdziały :P
Pozdrawiam
Dostałam ten i ten :> Szczerze to ciągnie mnie do pisania i mam zamiar pisać nawet często. Już nawet piszę kolejny rozdział i mam go ukończonego w około 40%. Postaram się jednak pisać dłuższe rozdziały, bo nie jestem z tego zbyt zadowolona. Nie chcę po prostu, aby oczekiwano ode mnie rozdziały co tydzień, bo mogę czasami napisać dwa na tydzień, a czasem właśnie dwa na miesiąc XD Nie jestem osobą, która trzyma się terminów, a jak bym już je miała to jakoś by mnie to zniechęcało. Naprawdę dziękuję za przeczytanie i za komentarz :* Obym Cię nie zawiodła w kolejnym rozdziale :D
Usuń- Kiri Chi
Rozdział, całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńNa razie mi się podoba, ale to może się zmienić. Wszystko zależy od kolejnych rozdziałów, może mi się, albo bardziej podobać, albo mniej. Ale raczej będzie mi się podobać XD Rzadko się zdarza, że coś mi się nie podoba XD
Jestem bardzo ciekawa końcówki, pewnie ten tajemniczy mężczyzna to Natsuś ^-^ Chyba, że się mylę XD
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Rozdział bardzo fajny :3
OdpowiedzUsuńJak na razie nie będę oceniała, poczekam na kolejne rozdziały ;)
Ale co mogę napisać na tą chwilę...chyba tylko to, że pierwszy rozdział był super XD
Jestem ciekawa kim jest ten tajemniczy mężczyzna...a tam dowiem się pewnie w następnym rozdziale :3
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Dopiero zauważyłam, że komentarze miałam włączone na moderację >.< Już nie będzie problemów z podwójnymi komentarzami :) Dziękuję za szczery komentarz i przeczytanie, a także za wenę! Jedyne co mogę powiedzieć, to że będzie niespodzianka XD
UsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz. Napisałam już dość sporo do następnego rozdziału, więc może dodam go już w weekend (:
- Kiri Chi
Rozdział był moim zdaniem miły do czytania, doskonale odzwierciadliłaś charaktery Dragneela i Heartfilii, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńŚlę wenę i czekam na więcej :)
To świetnie, że Ci się spodobało :) Dziękuję :>
UsuńDużo się działo i czasami troszkę nie ogarniałam, co się dzieje, ale bardzo przyjemnie i fajnie się czyta. Raczej zostanę jako stały czytelnik (choć najpierw przydałby się być na bieżąco...). nie mniej, bardzo fajny blog.
OdpowiedzUsuńI mam do ciebie taką małą prośbę. Bo bardzo ładny szablon i w ogóle, ale czy mogłabyś sprawdzić, czy da się czytać białe literki. W sensie takim, że teraz jest czcionka czarna i mi osobiście trochę niewygodnie się czyta. I może lepiej by było, gdyby były białe litery, ale to tylko moje spostrzeżenie :)
Pozdrawiam
Weny, czasu, sprawnego kompa i zapraszam serdecznie do siebie ;)